DEDUL

Życie Dedula od początku nie było łatwe. Któregoś dnia został przyniesiony do naszego Domu Tymczasowego przez dziewczynkę, która znalazła go piszczącego na trawniku. Kociak był osłabiony, zziębnięty i głodny. Został ogrzany i nakarmiony z butelki. Przy karmieniu zachowywał się bardzo nerwowo, drapał smoczek i butelkę. Początkowo sądziliśmy, że to nerwowe zachowanie spowodowane było głodem, jednak poza karmieniem też potrafił gryźć łapkę czy drapać dłonie opiekunów. Trzeciego dnia, w niedzielę rano, jego stan znacznie się pogorszył. Kociak przelewał się w dłoniach, był wiotki, bez sił. Wyglądało na to, że odchodzi. Jak na złosć, tu gdzie mieszkamy w niedzielę gabinety weterynaryjne są zamknięte. Kociak oddychał bardzo słabo a serce zaczęło zwalniać. Jego tętno robiło się wolniejsze, aż w pewnym momencie się zatrzymało. Kasia powiedziała; to już koniec..... Zacząłem delikatnie uciskać kociaka w miejscu, gdzie ma serce i po kilku uciśnięciach  wdmuchnąłem mu powietrze przez pyszczek i nos. Osłuchałem go, ale serce nie biło. Powtórzyłem resuscytację i po drugim wdechu serce kociaka ruszyło. Początkowo trochę nierówno, ale po chwili wróciło do normalnego tętna. Podaliśmy kociakowi zastrzyk z duphalyte, nazywanego przez weterynarzy „kotlecikiem” i po około dwóch godzinach spędzonych na poduszce elektrycznej kociak zaczął się podnosić i wyraźnie odżył. Wrócił zza tęczowego mostu. 


 





W poniedziałek pojechaliśmy z kociakiem do weta, który podał mu leki wzmacniające i antybiotyk. Kolejne dni upływały na karmieniu i toalecie kociaka. Co dwie godziny butelka i masowanie brzuszka, żeby kociak załatwił potrzeby. Normalnie kotka wylizuje kociaka wywołując sikanie i kupkę.

Czasem było słodko...









W następnych dniach, powtarzały się nerwowe reakcje kociaka przy karmieniu butelką. Drapanie, gryzienie smoczka i swoich łap. 


Po 4 dniach kociak znów osłabł, jego ciało stało się wiotkie, nastąpiły drgawki i około godziny 22:00 serce kociaka zatrzymało się po raz kolejny. Kasia położyła dłoń na moim ramieniu, i delikatnie ściskając palce powiedziała;

- odszedł.

- Nie! – odpowiedziałem i zacząłem reanimację. Resuscytacja krążeniowo oddechowa pomogła i po chwili serduszko maluszka ruszyło. Słysząc jego bicie poczułem radość pomieszaną z ogromnym lękiem, że w każdej chwili może się to wszystko powtórzyć. Zaczęło się nocne czuwanie nad kociakiem. Koncentrator tlenu podłaczony do transportera owiniętego strechem zapewniał większa dawkę tlenu dla słabo oddychajcego kociaka. W nocy zauważyliśmy dziwne reakcje neurologiczne. Kociak wyprężał się nienaturalnie do tyłu oraz dostał drgawek. Rano pojechaliśmy z kociakiem do weta. 

Pokazaliśmy weterynarzowi film z nagranymi reakcjami neurologicznymi. Wet wykonał badania morfologiczne krwi. Okazało się, że kociak ma zaawansowane zapalenie opon mózgowych. Po diagnozie kot otrzymał specjalny antybiotyk, dedykowany właśnie do leczenia zapalenia opon mózgowych. 


Następny tydzień, w których reakcje neurologiczne nadal się powtarzały, przeleciał na naprzemiennej opiece nad kotem. Po tygodniu przyjmowania antybiotyku zauważylismy, że reakcje neurologiczne zaczęły słabnąć. Były wyraźnie lżejsze i coraz rzadsze. Pod wpływem odrobiny nadziei jaką wlała w nasze serca lekka poprawa, postanowiliśmy, że wypadałoby nadać kociakowi imię…

Popatrzyłem na to pokracznie wyglądające kocie z dużym pękatym brzuszkiem, pałąkowatymi chudymi łapami, i powiedziałem Kasi;

- Ten kociak dwukrotnie był „Dead”… Więc będzie miał na imię DEDUL!

Tak zaczęła się historia Dedula, kota, który dwa życia zmarnował, żeby podarować nam jego trzecie…

  


Żeby nie było za słodko...

Z lewym okiem Dedula od pocztku było cos nie tak.. Leczone objawowo kroplami, które nie spełniały oczekiwań i były zmieniane na inne. Po jakimś  czasie jego lewe oko zaszlo bielmem. Bardzo się tym przejeliśmy, bo Dedula wystarczajco doświadczył los. Najpierw prawdopodobnie odrzucony przez kotkę, potem dwa zejścia z tego świata i powroty dzięki resustytacji, a teraz jeszcze to oko.  .





A co na to Dedul...?









Dalej rzuca się na wszystkie koty dużo starsze i znacznie większe od niego... Kiedy chce wyjśc do innych pokoi mawiam; Choć Dedul, podenerwujesz "staruchy", a on daje taka "dzidę", że niejeden starszy  kot by mu pozazdrościł prędkosci... A oko? Pewnie do konca życia będzie nim widział tylko jasnosć i ciemnosć, ale w ogóle mu to nie przeszkadza być ruchliwym, żywiołowym kotkiem, który niczego się nie boi... :)








DEDUL OBECNIE